„Szkoła pamięta”

Celem tej inicjatywy jest zorganizowanie działań upamiętniających ważne postaci oraz wydarzenia.

 

 

Ogólnopolska akcja: Szkoła, Przedszkole do hymnu – 2022 r. – Film>

Jak co roku cała społeczność szkolna dnia 10.11.2021r. o godz.11.11 przystąpiła do Ogólnopolskiej akcji Szkoła do hymnu  filmik>>>

 

**************************************************************************************************

Lekcja historii inna niż zwykle

Dnia 10.11.2021r. w przeddzień Święta Niepodległości naszą szkołę odwiedziła Pani Żyła, która spotkała z uczniami klas IV-VIII, by opowiedzieć jak wyglądało życie w naszej Małej Ojczyźnie oraz jak dawniej uczyli się uczniowie wsi Szyk. Wszyscy uczniowie z zapartym tchem wysłuchiwali się w opowieści. Na zakończenie spotkania uczniowie serdecznie podziękowali za wizytę w szkole i życzyli wielu lat życia.

.

.

Pamiętamy o zmarłych

Uczniowie naszej szkoły co roku odwiedzają cmentarze w naszej wsi, by zapalić znicze na mogiłach pracowników szkoły, mieszkańców, którzy zmarli w czasie epidemii. Zapalają również znicz przy Kamieniu Niepodległości, który powstał z okazji 100. rocznicy Odzyskania Niepodległości. Tym symbolicznym światłem oddają hołd wszystkim zmarłym.

…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………

10. 2019 roku naszą szkołę odwiedziła babcia uczennicy klasy VII Pani Zofia Żyła. Zaprosiliśmy Panią w ramach włączenia się w akcję Ministerstwa Edukacji Narodowej „Szkoła pamięta”, aby podzieliła się z uczniami klasy VII swoimi wspomnieniami z czasów II wojny światowej, kiedy była dzieckiem i z okresu powojennego. Spotkanie przebiegało w miłej atmosferze, uczniowie słuchali i zadawali pytania, dowiedzieli się dużo o przeszłości i historii wsi Szyk, sytuacji mieszkańców w trudnych czasach, ich życiu i małych przyjemnościach.

Bardzo dziękujemy Pani Zofii za przyjście do szkoły i podzielenie się z nami swoimi przeżyciami i wspomnieniami.

*************************************************************************************************

29.10.2019 r. Wspomnienia o Stanisławie Jasicy przedstawiła nam jego córka Urszula Jasica.

„Wspomnienia Jeńca Wojennego”

Stanisław Jasica we wrześniu 1939 roku był żołnierzem Limanowskiego Batalionu Obrony Narodowej, po wojnie zaś wieloletnim pracownikiem gospodarki komunalnej w Limanowej i działaczem społecznym szczególnie związanym z limanowską Ochotniczą Strażą Pożarną. Oto jak wspomina swoje wojenne dzieje:

-Do niewoli niemieckiej zostałem zabrany w leśniczówce w Jedliczu koło Jasła. Wszystkich jeńców koncentrowano wtedy na terenie cegielni, gdzieś w pobliżu Jasła, następnie zaczęto nas pędzić jak bydło przez Gorlice, Grybów, Nowy Sącz, Krynicę  w kierunku Słowacji. Tam zostaliśmy załadowani do pociągu towarowego. Kilka dni trwała jazda do pierwszego mojego obozu jenieckiego – w Keiserateinbruck na terenie Austrii. W czasie transportu jedynym naszym pożywieniem była kromka chleba, rzucona czasem przez litościwego człowieka w czasie postoju pociągu. Postoje te wykorzystywane były również na załatwienie potrzeb fizjologicznych – w czasie jazdy musiało się to załatwiać w wagonie, w nocy wagonów nigdy nie otwierano.

W obozie, do którego trafiłem, zgrupowano około 40 tys. jeńców. Wyżywić musiały nas dwie kuchnie polowe, w których gotowano właściwie tylko wodę – na śniadanie wydawano bowiem bardzo cieniutką kawę zbożową, na obiad zupę z liści kapusty, buraków i brukwi, czasem można było znaleźć odrobinę kaszy. Z powodu dużej ilości jeńców przypadających na jedną kuchnie, śniadanie czasem wypadało nawet wieczorem. Kilowy bochenek czarnego, lepkiego chleba wydawany był początkowo przy kolacji – jeden na dziesięć osób. Później jedna kromka chleba miała wystarczyć na 30 godzin. Przy takim wyżywieniu całymi godzinami trzeba było stać na apelach albo skakać żabki pod komendę wachmanów. Szczęśliwcami byli wtedy ci, których brano do robót poza obozem, albo do zbiórki liści i kukurydzy dla kuchni.

W grudniu 1939 roku jeńców zaczęto wywozić do pracy w fabrykach. Ja pracowałem przy złomowaniu różnych urządzeń mechanicznych oraz załadunku części na wagony. W maju 1940 roku większość z nas została wywieziona do Stallagu X w Limburg, skąd brano nas do robót przy ścince drzewa, do wykopów przy budowie sieci wodociągowo kanalizacyjnej itp. We wrześniu tego roku odczytano nam pismo zachęcające jeńców do podpisania deklaracji o zrzeczeniu się praw jeńca, za co władze Rzeszy gwarantować miały wolność osobistą i przyjęcie do pracy w gospodarstwach rolnych lub w przemyśle. Nikt z nas jednak takiej deklaracji nie podpisał. Mnie – ponieważ tłumaczyłem współtowarzyszom, żeby tego nie robili – wywieziono do obozu karnego w Gorlitz, a po miesiącu – do Stallagu XII w Trierze. Znów ciągłe apele, głodówka, raz na dzień pół litra zupy, garnuszek kawy, na kolacje kromka chleba i połowa serka topionego.

Wiosną 1941 roku przetransportowano mnie do Stallagu Va w Colmar. Tam przy kompanie (około 300 osób) – w tym moją wyznaczono do likwidacji zasieków i rozminowywania lini Zygfryda. Prace te połowa jeńców przepłaciła życiem. Ja miałem szczęście:  przeżyłem. Co więcej w jednym z bunkrów znalazłem cały skład instrumentów muzycznych, więc wybrałem sobie trąbkę, a wachmani mianowali mnie trębaczem obozowym. Być może tylko dzięki temu udało mi się przeżyć obóz. Niewielu z nas przetrwało. Najgorzej było w zimie kiedy ludzi dodatkowo dziesiątkowały mrozy i słota. Coraz też częściej karano jeńców: kara śmierci groziła za kradzież artykułów żywnościowych, a za mniejsze przewinienia (np. przyniesienie na teren obozu pilnika lub innych przedmiotów) karano „słupkiem”.

W kwietniu 1942 roku przetransportowano mnie z grupą 50 jeńców do robót przy ścince drzewa w lasach koło Schlechstadt, niedaleko Colmar. Praca trwała 12 godzin dziennie i była wyjątkowo ciężka. Pomimo surowego zakazu ścinaliśmy lipy i jeńcy wyrabiali z nich różne przedmioty, które wymienialiśmy u miejscowej ludności za kawałek chleba.

W miesiąc później, razem z 20 współtowarzyszami, wywieziony zostałem do wsi Niderherghein, gdzie pracowaliśmy w gospodarstwach rolnych. O godzinie 6 rano gospodarz odbierał jeńca za pokwitowanie, a wieczorem dostarczał z powrotem do obozu. CDN.